piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 2

21 kwietnia, 6 lat temu

      To jest dopiero piąte spotkanie. Piąty raz siedzę z nim w tej kawiarni i rozmawiam o wszystkim, co przychodzi na myśl. Piąty raz widzę jego twarz, która za każdym możliwym razem posyła w moją stronę uśmiech. To jest wręcz niemożliwe. Czuję się jakbym znała go o wiele dłużej. Z pewnością mogę powiedzieć, że od zawsze, a nie od nieco ponad półtora tygodnia. Zastanawiam się, co on robił przez całe moje życie. Dlaczego nie zjawił się w nim wcześniej. Jest moją bratnią duszą. Wiedziałam o tym już po dziesięciu minutach naszej pierwszej rozmowy.
      Wszystko zaczęło się deszczowego dnia, kiedy to miałam spotkać się z Agnes w niedużej kawiarence, znajdującej się kilka ulic od mojego domu. Szłam szybkim tempem, woda skapywała z brzegów mojej parasolki i rozchlapywała się pod wpływem moich kroków. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w przytulnym i suchym miejscu. Gdy byłam już blisko, dostałam wiadomość informacyjną, że dziewczyna jednak nie przyjdzie. Ze złością popchnęłam ciężkie drzwi i weszłam do środka. Nie zamierzałam w taką pogodę wracać. Wolałam ją przeczekać. Od razu udałam się w stronę baru w celu zamówienia gorącej kawy, po drodze poprawiając ciemno brązowe włosy. Gdy pozostało mi tylko czekać, rozglądnęłam się za wolnym miejscem. Wszystko było zajęte. Ludzie siedzieli i czekali, aż ulewa przejdzie, albo chociaż trochę osłabnie. Z nadzieją wpatrywałam się we wszystkich licząc a to, że któryś z nich w końcu sobie pójdzie. I tu mnie nie zawiedli. Po chwili jakaś dziewczyna zaczęła zbierać się do wyjscia. Siedziała obok mężczyzny, który całkowicie pochłonięty był książką. Bez zastanowienia ruszyłam w tamtą stronę, chcąc jak najszybciej zająć to miejsce. Zanim jednak usiadłam, postanowiłam lekko zwrócić jego uwagę. 
       - Mogę?
      Ociężale podniósł wzrok z za kartek i spojrzał na mnie przenikliwymi, niebieskimi oczami. Jednak po chwili jego powagi i mojej niepewności uśmiechnął się.
       - Oczywiście. Przecież Pani nie zabronię.
      I powrócił znów do lektury. Przez kilka sekund spoglądałam na niego z ciekawością, lecz opanowałam się lekko i zajęłam sobą. Ściągnęłam płaszcz i torebkę, które powiesiłam na oparciu, a potem chwilę przeglądałam internet. Szybko jednak mi się to znudziło. Postanowiłam więc nawiązać jakąś rozmowę z nieznajomym. Zastanawiałam się chwilę o co by zapytać, a potem spojrzałam w jego ręce.
       - Przepraszam. Czy mogłabym się dowiedzieć co to za książka?
      Przez chwilę mnie ignorował, jego wzrok dalej przesuwał się po papierze. Myślałam, że mnie nie usłyszał. W chwili gdy miałam ponownie otwierać usta w celu powtórzenia wypowiedzi, on mi przerwał.
       - Niech mi pani wybaczy. Musiałem dokończyć ostatni akapit.
      Uśmiechnęłam się. Sama zawsze tak robiłam gdy ktoś przerywał mi czytanie. Wszystko musiało być ukończone, inaczej się po prostu gubiłam.
       - To "Zaraza" Grahama Mastertona.
      Włożył zakładkę w odpowiednie miejsce i przesunął delikatnie niezbyt dużą książkę w moją stronę. Chwyciłam ją w dłonie i zaczęłam czytać krótki opis na odwrocie.
       - Raczej nie znasz go. Mało osób ma pojęcie, że jest w ogóle ktoś taki. Pisze świetne horrory. W swoim życiu wydał ich mnóstwo. Pochodzi z...
       - Bardzo dobrze wiem skąd jest. To mój ulubiony pisarz.
      Spojrzał na mnie z niemałym zdziwieniem, co podsumowałam jedynie szerokim uśmiechem. Odłożyłam książkę na stolik i przysunęłam w stronę właściciela.
       - Nigdy nie miałam okazji przeczytać tej książki. Nigdzie nie mogłam jej dostać. A tak bardzo chciałabym ją przeczytać.
      Tym razem to on posłał w moją stronę uśmiech.
       - Czytam ją już chyba czwarty raz. Mogę ją Pani pożyczyć nawet teraz. Pod warunkiem, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
      Z ekscytacją pochyliłam się do przodu i oparłam dłonie na brzegu stołu. Na pewno musiał to być zabawny widok. Dziewczyna, która dostała nagłego napadu szczęścia z powodu książki.
       - Naprawdę zrobiłby Pan to dla mnie?
       - Tylko nie "Pan". Jim jestem.
      Podał mi dłoń. Uczyniłam to samo i również się przedstawiłam.
       - Monica.
      Od tamtego momentu przesiedzieliśmy ze sobą jeszcze kilka godzin rozmawiając o różnych tematach. Na koniec oczywiście nie obyło się bez wymiany numerami telefonów komórkowych i szczerego pożegnania. 
      A dzisiaj widzimy się po raz kolejny. Czuję się przy nim bardzo swobodnie. Tym razem siedzimy w ciszy, otacza nas jedynie hałas wytwarzany przez ludzi dookoła. Wpatrujemy się w siebie nawzajem jakbyśmy chcieli nauczyć się każdego szczegółu. Nie mam pojęcia ile to trwa. Czy kilka minut, czy godzinę. Nie interesuje mnie to. Liczy się tylko to, że mam go przy sobie. Że mogę napawać się jego widokiem. Być z nim.
      Po chwili cicho wzdycha.
       - Dzisiaj muszę wyjść wcześniej.
      Czuję jak mina mi rzędnie. Od razu na twarz wstępuje mi smutek. On od razu łapie w swoje ręce moją dłoń, która cały czas znajduje się na stoliku.
       - Ale mam do ciebie prośbę. - Unoszę pytająco brew do góry. -Czekaj na mnie pod swoim domem o szesnastej. Tylko nie strój się kochana. Ubierz luźne spodnie, jakieś sportowe buty. I bluzę. Dzisiaj jest zimno.
      Humor od razu mi się poprawił. Energicznie pokiwałam głową, na co Jim zareagował uśmiechem. Uniósł moją dłoń i złożył na jej wierzchu delikatny pocałunek. Potem wyszedł bez słowa pożegnania, które i tak w tym przypadku byłyby zbędne.

~~~~

      Po raz kolejny tego dnia słyszę pukanie do drzwi mojego pokoju. Czy wszyscy muszą mi dzisiaj zatruwać życie? Nie mogę sobie w spokoju posiedzieć sama. Zachowują się tak, jakby chcieli mnie całkowicie wykończyć. Jakby im było mało.
      Drzwi powoli uchylają się, a zza nich pojawia się moja matka. Jej twarz wyraża troskę i smutek. To bardzo uczuciowa kobieta. Podchodzi do mnie i nagle przyciąga w swoje ramiona wybuchając płaczem. Po chwili robię dokładnie to samo.
      Ona uwielbiała Jima. Była przeszczęśliwa, że znalazłam sobie kogoś takiego. Traktowała go jak swego własnego syna. On również ją uwielbiał. Kochał przychodzić do naszego domu. Zawsze potrafił ją rozbawić, często pomagał. A ona się do niego przywiązała. Dlatego teraz czuje to co ja. Jest jedyną osobą, która mnie w tej chwili rozumie. Wie przez co przechodzę, bo sama odczuwa to samo. Chociaż w niej mogę mieć oparcie.
      Nie mam pojęcia ile trwamy w takiej pozycji. Zastanawiam się, co się stało, że tutaj przyszła. Raczej rzadko to robi, ponieważ samej jest jej ciężko. Odsuwa się ode mnie jednak jej dłonie dalej spoczywają na moich ramionach.
        - Mi też jest ciężko - mówi ze smutkiem. - Ale muszę żyć. Ty również.
      Nie mam pojęcia o co znowu jej chodzi. Myślałam, że chociaż ona oszczędzi sobie tych wywodów. Mimo to nie odzywam się, czekam na więcej słów wydobytych z jej ust.
       - Monica widzimy co się z tobą dzieje. To już zaczyna robić się chore.
      Nie zgadzam się. Człowiek nie może już cierpieć? Po tym wszystkim jest to zupełnie normalne. Trzeba jakoś odreagować. Tylko dlaczego zaraz musi to wszystkim przeszkadzać?
       - Dlatego postanowiliśmy, że pojedziesz do Amy. Spakuj się. Jutro rano masz samolot. Mam nadzieję, że to ci chociaż trochę pomoże.
      Przytuliła mnie po raz kolejny, po czym cicho opuściła pokój. 
      Wyjazd ma mi pomóc? Poprzez opuszczenie kraju mam zapomnieć? Sama już nie jestem tego pewna. Może jednak dzięki temu choć na chwilę zapomnę. Zawsze pobyt tam zmieniał całkowicie moje samopoczucie. Stawałam się innym człowiekiem.
      Chcę tam jechać. Nawet bardzo. Brakuje mi tamtego miejsca. Spędzania nocy na ganku, oraz gorących dni nad rzeką. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak już długo za tym tęsknię.

~~~~●~~~~

Prawdopodobnie jest piątek, a ja dodaję rozdział. Wy przeczytacie go pewnie dużo później. Od września, z przyczyn technologicznych będą się pojawiać w niedziele około 20.
Dalej mam wrażenie, że wszystko jest zbyt krótkie, a opisy są takie jałowe, bez emocji. Myślę, że ciągle jest w nich za mało epitetów, lub dobrze dobranych zdań. I chyba się nigdy tego nie wyzbędę.
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i miłe słowa. Starałam się odpowiedzieć na każdy. Sama lubię jak autorki blogów, które czytam, odpowiadają na moje komentarze. Więc zawsze możecie liczyć na moją odpowiedź.
Macie tutaj takie krótkie wspomnienie z Jimem. Mam nadzieję, że wam ono nie przeszkadza, Moim zdaniem jest... Potrzebne. I będzie ich więcej. Widzę, że wyrobiłyście sobie o nim zdanie. To dobrze. Wszystko idzie zgodnie z planem. Kolejne rozdziały już są zaplanowane.
Mam nadzieję, że i ten rozdział wam się spodoba. Jeśli macie jakieś pytania, śmiało je zadawajcie. Jeśli wysnułyście jakieś teorie, śmiało się nimi pochwalcie. Z wielką chęcią odpowiem i porównam wasze przemyślenia do moich planów.
Mam jednak jeszcze do was pytanie ( tak, wiem. Zaprzeczę teraz sama sobie). Nie uważacie, że te wszystkie opisy są zbyt przedobrzone? Chodzi mi właśnie o ilość epitetów, obszerność i szczegółowość ( dla mnie jest dalej tego za mało przez mój perfekcjonizm związany z pisaniem :D ). Proszę was, poruszcie ten temat w komentarzach :)
I również mam prośbę. Po lewej stronie pojawiła się ankieta. Chcę wiedzieć ile osob rzeczywiście czyta i czy czytelników przybywa. Dlatego proszę o zaznaczenie odpowiedzi jeśli jesteście tu stałymi bywalcami.

Pozdrawiam serdecznie i do następnego :D

20 komentarzy:

  1. Na wstępie chcę Cię bardzo przeprosić za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilę czasu na ogarnięcie blogowych zaległości. Oczywiście poprzedni rozdział przeczytałam.
    Jim odszedł. Ale jak odszedł? Zostawił ją czy zmarł? Obstawiam tą drugą opcję, bo zachowanie bohaterki na to wskazuje.
    Ogólnie to jest mi jej szkoda. Cierpi i to bardzo,ale powinna żyć. Przynajmniej spróbować ułożyć wszystko od nowa.
    Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz i to wspomnienie dodało temu rozdziałowi takiej magii. Osobiście uważam,że opisy są napisane idealnie i nic nie musisz w nich zmieniać.
    Rozdział ogólnie jest genialny! No i widziałam już bohatera i powiem Ci,że jeszcze bardziej pokochałam to opowiadanie. Jestem bardzo ciekawa kiedy się pojawi i jaką rolę tutaj odegra.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Jeszcze raz przepraszam. Postaram się nie dopuścić do takiej sytuacji więcej.
    Buziaki. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało :) Lepiej późno, niż wcale. Dziękuję za obecność i miły komentarz. Fajnie, że napisałaś o swoich przemyśleniach wyraziłaś opinię.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Genialne :)
    I proszę mi tutaj nie narzekać ;)
    I opisy, zdania, dialogi... Wszystko jest wspaniałe :)
    Oczywiście uważam, że te "które wspomnienia" są wspaniałym pomysłem. A to wspomnienie jest napisane genialnie ;)
    Chyba nigdy sama nie zrobiłbym tego lepiej :)
    Bardzo ciekawie się poznali... Można by nawet powiedzieć, że poznali się dzięki książce ;)
    Teraz Monica wyjeżdża... Do Amy...
    A co dalej?
    Moim zdaniem jest idealnie :))) a Ty masz niebywały talent :)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie mówmy tutaj o talencie :D Dziękuję za opinię, która jest dla mnie bardzo ważna. Daje motywację. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Zabije mój telefon!Taki długi komentarz gotowy do wysłania poszedł...Spróbuję jeszcze raz ;)
    Mam w głowie mnóstwo pytań.Co się stało z Jimem?Odszedł czy może umarł w wypadku lub w wyniku choroby.Jedno jest pewne dla Monici musiał być/jest niezwykle ważny. Gdyby tak nie było nie zachowywałaby się tak.Kim jest Amy i czy ma jakiś związek z Phillepem?Tak zadaje zdecydowanie za dużo pytań :D Historia jest niesamowicie wciągająca!Jeszcze jeżeli doda się Phillipa-norwega jako jedno z głównych bohaterów to już w ogóle niebo w gębie :P Co do wspomnień o Jimie to absolutnie nie mam żadnego sprzeciwu.Pozwoli to lepiej zrozumieć historie i doda uroku;) Opisy są fantastyczne!Nie ma się do niczego doczepić! Z niecierpliwością czekam na następny! Weny I pozdrowienia z piekielnie zimnej małopolski :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im więcej pytań, tym lepiej. Większa ciekawość. Historia Jima rąk bardzo tajemnicza :D Powoli się wszystko będzie wyjaśniać. Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Witaj. ;**
    Kochana! Ty narzekałaś u mnie, że dialogi są Twoją zmorą? Ajajaj, nie zauważyłam tego po powyższym rozdziale, naprawdę! ;)
    Wszystko jest świetnie dopracowane, a opisy? Mmmm, rozpływam się. ♥ Ja sama nienawidzę opisów, bo nigdy mi nie wychodzą. :( A Ty? Opanowałaś tę sztukę do perfekcji! ;)
    Oj... Co stało się z Jimem? Umarł? ;/ Ale jak? Dlaczego? ;(
    Smutne to życie naszej bohaterki. Ból. Ból. Ból...
    Ciekawe, co będzie dalej...
    Och, nie mogę się doczekać! Chciałabym więcej, i więcej! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej :) Mam przynajmniej ogromną nadzieję, że tak będzie. Ale muszę wytrwać :) I nie przesadzajmy z perfekcją w opisach, ponieważ są dalej na niskim poziomie.
      Pozdrawiam i dziękuję :D

      Usuń
  5. Melduję się :)
    Zupełnie nie rozumiem twoich narzekań, przecież jest świetnie! Wszystko jest wręcz perfekcyjne :) A te wspomnienia... cudo *.*
    Drugi rozdział, a ja już mam pełno pytań w głowie. Co się stało z Jimem? Kurczę, jestem strasznie ciekawa, co się stało naprawdę.
    No i życie naszej bohaterki nie jest usłane różami. Fajna dziewczyna, a idzie za nią tyle bólu i smutku. Przykre, ale w prawdziwym życiu też nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Niestety...
    Zastanawia mnie ta cała Amy. Czyżby miała jakieś powiązania z Phillipem?
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam na trzynastkę. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
      http://blue-flares.blogspot.com/2015/08/rozdzia-trzynasty.html
      Buziaki :**

      Usuń
    2. Już niedługo wyjaśni się kim jest Amy. I jej powiązanie z Phillipem też :) Dziękuję za opinię.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Heej! :*
    Zacznijmy od końca, więc: Opisy są w porządku, szczegóły niekiedy są bardzo istotne. Nic nie zmieniaj! :) Długość rozdziałów mogłaby być ciut dłuższa.
    Wspomnienia też są świetnym pomysłem.. Kurczę. Ja myślałam, że Jim zostawił Monice, ale nie że coś mu się stało.. Głupia ja. :/ Myślę, że wyjazd do Amy jest dobrym pomysłem. Może się dziewczyna pozbiera i pozna kogoś innego? Och, oby tak!
    Czekam na następny, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, żeby były dłuższe. Cały czas się uczę na błędach i daję z siebie jak najwięcej. Potrzebna mi jest motywacja, którą od was dostaję.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Witam serdecznie! ;*
    Na co Ty tutaj narzekasz? Na co, ja się pytam?! :) Rozdział? Ideolo! ♥ Czego chcieć więcej? Zawiesiłaś sobie poprzeczkę bardzo wysoko i podołałaś. :)
    Wiesz co podoba mi się w powyższym odcinku? :) Wszystko. :)
    Wspomnienie o Jimie było fantastyczne. Poznali się w bardzo fajnych okolicznościach i wydaje mi się, że oboje byli dla siebie wręcz stworzeni. Tyle cech wspólnych... ♥ Są dla siebie wręcz stworzeni. :)
    Skoro już po pierwszym spotkaniu wytworzyła się między nimi taką więź, a co dopiero po pewnym czasie znajomości?
    Chyba zaczyna rozumieć Minicę, ale uważam, że jej matka ma rację. Monica musi wyjechać. Odreagować. Może to będzie jakiś przełom...
    Czekam na kolejny! ♥
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich spotkanie jest trochę oklepane. Miało być inaczej, ale już nie zdążyłam tyle zmienić. Tak, są podobni do siebie. O to chodziło.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Po tajemnicy, jaką była jego postać jeszcze w prologu i pierwszym rozdziale, nie ma ani śladu. Tak naprawdę wiemy to, co najważniejsze i bardzo mi się to podoba.
    Jim jest głównym powodem cierpienia naszej bohaterki. Cierpienia, które przedstawiłaś nam od ciekawej strony. Po przeczytaniu prologu byłam pewna, że Monica tęskni za kimś, kto odszedł, umarł. Tam uczucia są bardzo dobitne. Aż pali w oczy jej smutek i rozpacz. A gdy dowiedziałam się, że nikt nie umarł, a jedynie rzucił ją chłopak, poczułam niedosyt. Wydało mi się to zbyt zwykłe, by uznać jej cierpienie za prawdziwe. A już na pewno było one zbyt przesadzone. A potem przypomniało mi się, co potrafił wyprawiać były chłopak mojej przyjaciółki po tym, jak z nim zerwała. Stwierdziłam, że Monica naprawdę ma prawo do takiego zachowania. Po rozdziale drugim wiemy o sytuacji między nimi, a ja chciałabym dowiedzieć się więcej.

    Widać już, że będzie to o opowiadanie obyczajowe (nie oszukujmy się, jest to jedna z kategorii, w której możemy bloga zakotwiczyć) o walce z własnym cierpieniem i wewnętrznej przemianie. Lubię takie opowiadania.

    Piszesz przyjemnie i przystępnym językiem. Opisy są całkiem, całkiem, ale mogłoby być ich więcej objętościowo.

    Zostaję na dłużej,
    Sophie Eve
    lies-that-you-told-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem jak mam ci dziękować. Ten komentarz ogromnie motywuje, zachęca do pracy nad własnym stylem. Wiedziałam, że opisy są nie takie. Ale jak na razie staram się z siebie dawać 100%. Ta historia jest tak jakby przełomem w moim pisaniu. Jest, w porównaniu do wcześniejszych, naprawdę dobra. Takie jest moje zdanie. Jednak nie zachwycam się nim mocno, ponieważ do perfekcji jeszcze długa droga. Ale zamierzam ją pokonać i doskonalić to, co stało się moją pasją. Więc na razie nie oczekujmy ode mnie za wiele. Ale obiecuję, że nie oleję tego i będę starać się doskonalić w tym co robię. Mam nadzieję, że jednak te postępy się prędzej, czy później pojawią.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Ja osobiście wolę krótkie, zwięzłe i rzeczowe opisy, takie jak u Ciebie. Bez nadmiernego rozczulania (czego oczywiście nie potępiam, ale nie przepadam ;) ) i niepotrzebnego słowotoku :) Zdania są poprawnie zbudowane i ciekawe do tego stopnia, że nie da rady oderwać od nich wzroku - jeżeli zacznie się raz, to chce się więcej, i więcej... aż kończy się rozdział :D
    Jestem bardzo ciekawa końcówki znajomości Jima i Monici oraz tego, w czym jej "podpadł" (być może było to już ujawnione w poprzednich rozdziałach, ale ja oczywiście tego nie zauważyłam :x), bo pierwsze spotkanie wyglądało bardzo obiecująco :) Wspólne zainteresowania to bardzo trwały fundament, na którym można zbudować uczucie.
    Oderwanie się od przeszłości to chyba najlepsze, co może spotkać Monicę. Jestem pewna, że jej zachowanie i światopogląd zmieni się o 180 stopni i znów zacznie normalnie funkcjonować, tak jak kilka lat temu ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było to ujawnione w poprzednim rozdziale, więc nie masz się o co martwić. Właśnie o to chodzi, że ma to być taka mała takemnica.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Hej :)
    Obiecałam, że wpadnę, tak więc jestem. Przepraszam, że dopiero dziś.
    Wszystko jest genialne!
    Bardzo intrygująca historia, która pozostawia w mojej głowie tak wiele znaków zapytania. Moim zdaniem właśnie te opisy są super!
    Szkoda mi naszej głównej bohaterki, widać, że dziewczyna dużo przeszła, ciekawe co los dalej jej przyniesie.
    Jim, bardzo zastanawia mnie fakt, co się z nim stało, a jeszcze bardziej nurtuje mnie postać Amy. Mam nadzieję, że w kolejnych powoli będziemy się dowiadywać nowych rzeczy.
    Koniecznie informuj mnie o nowościach.
    Weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń